13108
Książka
W koszyku
Wspaniali Masajowie / Ada Wińcza. - Katowice : "Śląsk", 1976. - 176 s. ; 20 cm.
Autorka książki urodziła się i wychowała na Litwie. Tam także podjęła studia na Uniwersytecie Stefana Batorego, przerwane wybuchem II wojny światowej i przymusowymi robotami w głębi Rzeszy hitlerowskiej. Po wojnie Ada Wińcza wyjeżdża do Tanganiki (obecnie Tanzanii) i osiada tam na stałe. Większą część życia spędza w afrykańskim buszu, towarzysząc swemu mężowi, zawodowemu myśliwemu, w jego łowieckich safari w Tanzanii, Kenii, Ugandzie i Somalii. Niezależnie od tego kieruje samodzielnie fotograficznymi safari, bowiem jej hobby to utrwalanie scen z życia ludów afrykańskich i wspaniałej fauny. Ma również jedną z najbogatszych w świecie kolekcji starych książek o Afryce. Mieszka obecnie w Nairobi, stolicy Kenii. Wśród Masajów spędziła Ada Wińcza wiele lat. Przychodząc im wielokrotnie z pomocą w czasie klęsk suszy i głodu czy pomagając chorym, zdobyła ich zaufanie i mogła obserwować najbardziej nawet tajemne obrzędy Masajów. Umiłowanie tego ludu, głęboka znajomość realiów, ponadto niewątpliwy talent literacki autorki sprawiły, że otrzymaliśmy książkę pasjonującą, a przy tym wartościową naukowo. Honorarium autorskie przeznaczyła Ada Wińcza na odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie i na Centrum Zdrowia Dziecka. „Uszliśmy jakieś sto jardów, gdy Marmo, mój towarzysz, zatrzymał się i zmarszczył nos. – Dym – powiedział. Była już szósta, słońce chyliło się ku zachodowi. Perliczki robiły nieopisany harmider, a gołębie gruchały w buszu dokoła nas. Nawoływały się frankoliny. Był spokojny, zwykły afrykański wieczór. – Ludzie – rzekł Marmo. – Głosy. Pobiegłam w górę parowu i wpełzłam do kryjówki Daktariego. Marmo podążył za mną. Spojrzałam w dół, na dno jaru, i zobaczyłam kilkoro ludzi. Pod drzewem lamparta stary Ndorobo kroił mięso, którego połcie piekły się już na drążkach wokół ogniska. W odległości pięćdziesięciu jardów stał młody moran z czerwoną twarzą, najwidoczniej świeżo pomalowaną ochrą, a przy nim mała pulchna dziewczynka, sięgająca mu zaledwie do pasa. Ubrana w długą skórzaną spódnicę, była poza tym naga. Na szyi miała barwny naszyjnik z czerwonych i niebieskich koralików, na nogach zwoje błyszczącego drutu... Drugi moran siedział w kucki przy ognisku. W lewej ręce miał kawał pieczeni, którą gryzł, krojąc równocześnie nożem trzymane w zębach mięso. – Memsaab, to Ol-Pul wojowników! Uczta, na której spożywają mięso. Żaden człowiek z innego plemienia poza Ndorobo i żadna dorosła kobieta nie mogą się temu przypatrywać. Morani od razu by ich zabili. To straszliwe tabu. Hatari sana! Wielkie niebezpieczeństwo! Uchodźmy stąd szybko, upesi, uprsi! - szeptał Marmo”. źródło opisu: lubimyczytać.pl
Status dostępności:
Ślemień Wypożyczalnia
O dostępność zapytaj w bibliotece: sygn. 39 (1 egz.)
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej